Ostatni rok poradni?

W materiałach rozesłanych przez kuratoria do m.in. poradni znalazł się zapis o likwidacji poradni (innych niż specjalistyczne) i włączenie ich do Centrów Dziecka i Rodziny. Szkoły specjalne nie będą likwidowane, ale dokument mówi o ich reorganizacji i czytając całość proponowanych zmian można odnieść wrażenie, że będą marginalizowane, „wygaszane” (chociaż dokładnie takie sformułowanie nie pada). Zatrudnieni zostaną pedagodzy i psycholodzy w szkole oraz asystenci ucznia, ci ostatni nie będą pracownikami pedagogicznymi.

Pracownicy poradni, szkół specjalnych, są już zaniepokojeni przygotowywanymi zmianami. Można spodziewać się, że niedługo dołączą nauczyciele wspierający, a w szerszej perspektywie – każdy nauczyciel, który zobrazuje sobie działanie proponowanego systemu.

Czy proponowane zmiany będą korzystne dla dzieci i uczniów oraz ich rodziców, opiekunów? Samo założenie edukacji włączającej jest niewątpliwie słuszne. Cieszy obowiązek zatrudniania pedagoga, psychologa, doradcy zawodowego – poprawi to dostęp do specjalistów (szkoda, że nie pomyślano też o logopedach). Efekty pozostałych propozycji będą zależeć od stopnia w jakim uda się zapisy i idee przekuć w sprawny system. Niepokoi brak ujęcia nauczyciela wspierającego w nowych rozwiązaniach i (w domyśle) zastąpienia go niepedagogicznym asystentem ucznia. Co prawda jest także możliwość objęcia „wsparciem edukacyjno-specjalistycznym” indywidualnym lub grupowym w szkole w wymiarze 3-20h, ale to będą zapewne różni specjaliści, nie towarzyszący dziecku na co dzień (poza tym taka pomoc jest już realizowana w obecnym systemie). W dokumentach są też opisane inne rozwiązania, ale są to niemal wyłącznie pomysły już funkcjonujące, np. zespoły nauczycieli i specjalistów pracujące z dzieckiem – nowość, to że będą pracować pod kierunkiem „koordynatora edukacji włączającej”. Podsumowując – co zmieni się dla ucznia? Zamiast nauczyciela wspierającego będzie miał asystenta, miał dodatkowe zajęcia i będzie miał je nadal, dalej będzie zespół, który jak dotychczas przeprowadza analizę funkcjonalną i co najważniejsze – nadal nauczyciele będą pracować tak, aby uwzględniać potrzeby i możliwości ucznia, pracować nad rozbudzaniem, wykorzystaniem jego potencjału. Przy czym jeszcze nie wiadomo kto, na jakich zasadach będzie ustalał jaka pomoc jest potrzebna, np. asystent – bez asystenta, dodatkowe zajęcia / bez zajęć, jakie zajęcia i ile, itd.

W dokumencie mowa o likwidacji opinii i orzeczeń. Jednak słuchając informacji z różnych źródeł prawdopodobnie chodzi o likwidację opinii i orzeczeń w obecnej formule. Orzeczenia dalej będą funkcjonować, ale będą wydawane przez scentralizowane jednostki – do takich orzeczeń będzie załączony „pakiet edukacyjny”, opisujący krótko najważniejsze potrzeby dziecka w tym obszarze. Kto dookreśli te potrzeby, zamieni na bardziej specyficzne, precyzyjne zalecenia – na razie nie wiadomo. Opinii nie będzie, ale będzie diagnoza funkcjonalna, gdzie każda dotychczasowa opinia taką diagnozą funkcjonalną też powinna być – będzie więc dokument, ale o innej niż „opinia” nazwie.

Diagnoza funkcjonalna. Dotychczas w systemie orzeczniczym podstawą było rozpoznanie według klasyfikacji nozologicznej ICD-10 oraz katalog niepełnosprawności wymieniony w rozporządzeniu. Dziecko mogło wymagać wielotorowej, poważnej pomocy, ale jeśli nie mieściło się „w katalogu” orzeczenia o kształceniu specjalnym nie dostało, „tylko” opinię z zaleceniami (i propozycję terapii w poradni i innych działań, które można podjąć). Teoretycznie w takich opiniach jest opisane funkcjonowanie dziecka, bariery i potrzeby, zalecenia do pracy, ale z jakiś powodów rodzicom zależy na orzeczeniu o potrzebie kształcenia specjalnego a nie samej opinii. Dlaczego – rodzice odpowiadają, że z orzeczeniem mają pewność, że syn/córka będzie miał dodatkowe zajęcia, że nauczyciele będą uwzględniać specyfikę funkcjonowania, że będzie miał wsparcie dodatkowo zatrudnionej kadry (dla autyzmu i sprzężonych). W nowym systemie prawdopodobnie otrzymanie z scentralizowanego urzędu orzeczenia o niepełnosprawności, z uwagi na np. autyzm, zostawi otwartą kwestię czy dziecko będzie miało asystenta; będzie to ustalane na podstawie wyników diagnozy funkcjonalnej i od tego będzie zależeć naliczana subwencja, finansowanie.

W wypowiedziach notabli pojawia się kwestia zbyt wielu wydawanych orzeczeń. Szczególnie dotyczy to kształcenia specjalnego z uwagi na autyzm lub Zespół Aspergera. Podejmowany jest temat niewystarczających metod diagnozy. Jednocześnie wzrost rozpoznawalności zaburzeń ze spektrum autyzmu jest ogólnoświatową tendencją. W Polsce i systemie orzekania w poradniach, gdzie podstawą jest zaświadczenie od lekarza psychiatry o autyzmie, Zespole Aspergera, ta tendencja jest prawdopodobnie sztucznie nasilona przez tak wąski katalog uznawanych w rozporządzeniu niepełnosprawności. Prawdopodobnie praprzyczyną jest tutaj rosnący odsetek dzieci i młodzieży z bardzo różnymi, dużymi problemami, wymagającymi szerszych oddziaływań, wsparcia.

Kierunek zmian – potrzeba jak najlepiej dopasowanego wsparcia, nie budzi zapewne zastrzeżeń. Pojawiają się pytania o realizacje tego pomysłu. Jakie bariery mogą utrudniać skuteczną realizację zapowiadanych zmian?

  • Odpowiedź 1 – brak informacji. Ministerstwo pisze o trwających latami pracach nad projektem. Tymczasem sam projekt dotyczący scentralizowanego orzecznictwa został przekazany do Premiera w trybie poufnym (wedle słów które padły podczas: Informacja Pełnomocnika Rządu do spraw Osób Niepełnosprawnych o stanie prac nad przygotowaniem nowego systemu orzekania o niepełnosprawności z dn. 10.02.2021 i transmitowanej na profilu Facebooka Senatu RP). Podobnie Ministerstwo dementuje likwidację szkół specjalnych – ale już opis proponowanych zmian nasuwa spostrzeżenie, że będą one marginalizowane i „wygaszane”. Na stronie 10 dokumentu opisującego ramy wprowadzania edukacji włączającej jest mowa, że jest ona „w sensie statystycznym” już faktem w Polskich szkołach, ponieważ 70% uczniów z orzeczeniami korzysta ze szkół ogólnodostępnych. Może więc jesteśmy już krajem „eksperckim” w zakresie inkluzji (włączania), a może sam fakt miejsca realizacji kształcenia specjalnego jest niewielkim wycinkiem idei edukacji włączającej?
  • Odpowiedź 2 – duże tempo wprowadzanych zmian. Co prawda rozłożone są one na 10 lat, ale dostępne informacje mówią o przełomowej dacie – wrzesień 2022, kiedy wejdą w życie; czyli za 1,5 roku.
  • Odpowiedź 3 – nawiązująca do pierwszej: obecnie brak poparcia ze strony środowiska które tą zmianę ma realizować. Pytania czy będą one z korzyścią dla uczniów, czy pod płaszczykiem nowych nazw faktycznie nie pogłębią biurokracji, nie ograniczą finansowania, dołożą obowiązków? Dlaczego powstają nowe twory, które mają analogiczne zadania do już funkcjonujących? Czy taka formuła zmian „nie wyleje dziecka z kąpielą”?
  • Odpowiedź 4 – finansowanie. Proponowany system teoretycznie pozwoli na oszczędności. Częściowo będą to oszczędności wprost – mniej wydamy, częściowo wynikające z przesunięć – wydać dalej będzie trzeba, ale płacić będzie ktoś inny; np. samorząd.

Mam nadzieję, że wszelkie wątpliwości uda się rozwiać i ostatecznie wprowadzone rozwiązania będą funkcjonować z rzeczywistą korzyścią dla dzieci i młodzieży.

Post Author: Tomasz Kurzeja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.